Kiedy już wróciłam do domu po łowach (niby przemyślanych, ale jak się okazuje - nie do końca) stwierdziłam: KONIEC! Nie można się więcej oszukiwać! Wyciągnęłam ze wszelkich zakamarków cały swój arsenał produktów do paznokci jak i do ust i zebrałam je w całość po to, by na własne oczy spojrzeć, ile tego mam do wykorzystania. Postanowiłam przy okazji zmobilizować się do działania i sprostać wyzwaniu kosmetycznemu, które obejmować będzie zużycie poniżej pokazanych produktów w przeciągu roku od dzisiaj - czyli od 10ego maja. Przy okazji mam szlaban na wszelkie zakupy tego typu produktów do końca wyzwania.
Jako, że słowa pisane mają większą i bardziej motywującą moc - zaczynamy!
Oto, co zgromadziłam przez ostatni... rok - tak, chyba rok. Obejmuje to promocje, niepromocje, chwilowe załamania, odziedziczenie po Mamie (które pozbywa się nieużywanych produktów i ma spokojną głowę :D)
od lewej: Rimmel z serii Rita Ora, przepiękna butelkowa zieleń od Wibo, Paese o kolorze niebiesko-fioletowym, granat z drobinkami (baaardzo nietrwały), fiolet z Astora, granatowo-szary lakier z serii Kate, odżywka z Manhattanu.
Ale, żeby nikt nie pomyślał, że posiadam tylko lakiery w barwach ciemnych i znajdujących się z jednej strony tęczy...
od lewej: odżywka z Bell, cielisty kolor z Golden Rose, koralowy róż z Superpharm, różowy lakier piaskowy z Wibo (efekt piasku znika po 3 dniach, przynajmniej u mnie), czerwień z Superpharm, kolor wina z Bell (kupiony w Biedronce) i odżywka z Wibo.
Sama jestem ciekawa, ile butelek zostanie mi po roku używania. Wewnątrz nęci mnie, by co dwa dni zmieniać lakier - bo tyle jest w stanie utrzymać się bez większych odprysków na płytce mojego paznokcia ale wiem, że ze mną różnie bywa, więc daję sobie na zmianę 3 dni.
Kolejną partią kosmetyków, które chciałabym zużyć w przeciągu roku są szminki/pomadki do ust. Dopiero od niedawna zaczęłam używać kolorowych produktów do ust, wcześniej skupiałam się na podkreśleniu oczu. Mam nawet jedną paletę cieni w swojej kolekcji (!) ale po ponad roku użytkowania stwierdziłam, że szkoda kasy na tyle kolorów, skoro na co dzień używam zazwyczaj dwóch czy trzech... Wracając jednak do tematu: W okresie alergii unikam drażnienia oczu jakąkolwiek formą produktu, ponadto od miesiąca leczę zapalenie rogówek - zmusza mnie to do noszenia okularów. Z tego też powodu poczułam większe przyzwolenie na szaleństwo nad kolorem ust, co w sumie do mnie niepodobne.
Oto produkty, które - mam nadzieję - bardzo szybko znikną z moich zasobów. Z dwoma z nich będzie pewnie większy problem niż z pozostałą częścią:
od lewej: wybielająca zęby czerwień z Lovely i róż z drobinkami od Astora
Na koniec - moje odkrycie Rossmanowe, które baaardzo przypadło mi do gustu, czyli:
lakier do ust z Wibo w kolorze mocno rożowym, wpadającym delikatnie we fuksję.
Oto więc mój cel: zużyć te wszystkie maleństwa w przeciągu roku.
O wszystkich zużytych opakowaniach napiszę, w sumie bardziej dla siebie aby poczuć, że mam kontrolę nad zakupami i robię użytek z każdej wydanej złotówki, czy nawet groszy.
Same wiecie przecież, że najtrudniej zacząć, a później to już leci... :)
Uwielbiam takie pomadki w sztyfcie :D
OdpowiedzUsuń